top of page
wytwory
2013
Zajmuje mnie ludzkie ciało oraz szczególny wymiar skórnych wytworów (paznokci, rzęs, włosów), które określić można jako poezję w czasie. Ciało postrzegam jako swego rodzaju perpetuum mobile i obiekt rzeźbiarski. Stanowią dowód syzyfowej pracy jaką wykonuje nasze ciało, ponieważ wytworów - świadków codziennych chwil, gąbek emocji i przeżyć - pozbywamy się zupełnie bez żalu.
Przez dziewięć miesięcy chodziłam z woreczkami strunowym w portfelu i zbierałam do nich swoje rzęsy, które często wypadały w najmniej oczekiwanych sytuacjach. Pieczołowicie kolekcjonowałam również obcinane paznokcie, żeby później wykorzystać je do swoich mini-rzeźb. Przez cały ten czas zafarbowany na moich brązowych włosach blond kwadrat o wymiarach 1 na 1 centymetr zsuwał się ku ich końcówkom, zgodnie z ich naturalnym porostem. Tak przez cały czas. W każdej mijającej sekundzie, minucie, godzinie, przez dni, tygodnie, miesiące.
Wytwory skóry zawsze powracają do tego samego punktu tak jak w matematycznym problemie komiwojażera. Może gdyby kolekcjonować wszystkie paznokcie, które wyrzucamy w przeciągu swojego życia i gdyby potem spróbować ponownie je skleić w pewien kontynuacyjny ciąg to powstałby rodzaj obiektu, który mógłby połączyć dach naszego domu na przykład z księżycem? A może twór taki potrafiłby sięgnąć jeszcze wyżej? Jeśli tak, to cóż za zmarnowany potencjał twórczy kryje w sobie nasze ciało! Ten potencjał zdaje się być znany od pokoleń a język jest tutaj pomnikiem magicznych wymiarów cielesności. Bo skąd inaczej wzięłoby się przyzwyczajenie zgadywania, na który policzek spadła nam rzęsa bądź też przekonanie o poroście włosów nawet po śmierci?
zdjęcia: Tomasz Biały, Kamila Kuźnicka











bottom of page